Najważniejszą, powtarzającą się częścią składową wszystkich ćwiczeń medytacyjnych jest wdychanie w skupieniu powietrza przez nos do dolnej partii płuc, głównie za pomocą przepony. W najrozmaitszych pozycjach ciała, najlepiej w pozycji lotosu znanej z ćwiczeń jogi, należy koncentrować się na biernej obserwacji przepływu wdychanego i wydychanego powietrza, lub (przy medytacji przedmiotowej) na wybranym obiekcie medytacji, którym może być idea, przedmiot lub np. określona barwa (-> str. 100). W ten sposób można przy pewnej wprawie osiągnąć stan dużego spokoju i odprężenia. Właśnie to głębokie odprężenie przynosi ulgę przy spastycznych (kurczowych) bólach głowy (-> 39).
Co można zrobić? Wyszukajmy sobie do medytacji miejsce, w którym nikt i nic nie zakłóci nam spokoju, najlepiej w przytulnym, dobrze przewietrzonym pokoju lub na łonie natury. Za najbardziej odpowiednią pozycję do medytacji, choć nie dla wszystkich najwygodniejszą, uważa się pozycję lotosu (pełny siad skrzyżny). Można jednak medytować również w siadzie półskrzyżnym, skrzyżnym zwykłym lub – jak to praktykują Japończycy – w siadzie klęcznym. Można się też dobrze odprężyć, siadając po prostu na krześle, byleby tylko, jak we wszystkich innych pozycjach wyjściowych do medytacji, utrzymywać przez cały czas kręgosłup w pionie.
Zamknijmy oczy i po prostu oddychajmy, lecz nie płytko, klatką piersiową (tzw. żebrowy typ oddychania), ale – we właściwym, niewymuszonym rytmie – głęboko i spokojnie przeponą, tak by brzuch w widoczny sposób wznosił się i opadał. Wykonajmy 10 głośnych wdechów przez nos i tyle samo wydechów przez usta. Powtarzajmy to ćwiczenie codziennie po 10 razy wczesnym rankiem, przy otwartym oknie, lub wieczorem, gdy po pracy wracamy spięci i zmęczeni do domu, a na pewno poczujemy po pewnym czasie jego uspokajające i odprężające działanie. Znaczące postępy w medytacji można jednak uzyskać dopiero ćwicząc pod okiem doświadczonego nauczyciela.