Po krótkiej rozmowie zostałem pouczony abym sobie za bardzo nie wyluzował sposobu życia wiedząc jakie mam wyniki, przede wszystkim chodzi o używki, kieliszek wódki, lampkę wina czy też piwo można okazjonalnie wypić byleby takie okazje nie zdarzały się każdy dzień a najlepiej przerzucić się na totalną abstynencję od używek.
Zapytałem się również o interesującą mnie kwestię ćwiczeń siłowych i wspomagania ich odżywkami dla sportowców. Odpowiedź była prosta, można ćwiczyć tyle, żeby nie przesadzać, stopniowo sobie zwiększać ciężary. Co do odżywek to broń Boże. Najgorzej na wątrobę i organizm po terapii wpływają spalacze tłuszczu takie jak l – karnityna. W sumie i tak nie mam co spalać bo interferon spalił wszystko co tylko mógł ;). Tak więc siłka + odpowiednia dieta żywieniowa i nic więcej.
Kolejna wizyta ustalona na wakacje, kolejne badanie PCR po dwóch latach od terapii.
Zasmuciła mnie również pewna sytuacja na poczekalni. Wiadomo ludzie sobie siedzą i zaczynają sobie gadać na różne tematy, a że im najlepiej wychodzi o zdrowiu to zaczęła się dyskusja o wirusie hcv. Z początku się tylko przysłuchiwałem wymianie informacji na temat hcv ale jak już pewna kobieta powiedziała do drugiej, że nie może mieć wirusa dłużej niż 25 lat bo hcv zabija po takim okresie, to z pomocą starszej pani(słychać było, że kobieta wie z czym się je hcv), te herezje wyprostowaliśmy. Zadziwiające jest to, że takie brednie może mówić ktoś, kto przeszedł już jedną terapię interferonową i szykuje się do drugiej. Ogólnie cała dyskusja prowadzona przez większość ludzi znajdujących się w poczekalni na temat hcv była jednym wielkim zbitkiem różnych głupich i nieprawdziwych informacji o tej chorobie. Tak więc, nie dziwię się, że społeczeństwo reaguje tak jak reaguje gdy słyszy o HCV, jak sami zainteresowani prawie nic o nim nie wiedzą…